powód do dumy
dzień jak codzień.
jednak nie codzień dostaje się pracę.
to moja pierwsza w pełni legalna praca w kraju.
Pinezka jest dumna.
a to jest dla mnie powód do dumy. jest dumna ze mnie.
zresztą cała zasłuuga jeśli chodzi o napisanie listu motywacyjnego należy się jej.. pomagała i analizowała i redagowała.. bez niej list byłby płytki.. dziekuję
a wszystko dzieki Pięknemu. zadzwonił wczoraj z pytaniem, czy nie chce się zatrudnić. właściwie, to nie miałem ochoty się zatrudniać. chciałem nieco odleniuchować studia, pograć na komputerze, posluchac muzyki.. odpocząć.
materiały wybuchowe
ale jak można odpocząć mając rodzicielkę w domu twenty-four-seven? nie da się, tak więc bardziej się męczyłem (także z nudów) niż wypoczywałem. no a w końcu ślepej kurze raz się ziarno trafia, więc postanowiłem spróbować. w końcu rozmowa kwalifikacyjna to nic strasznego. nie?
no i oddzwonili. i teraz najgorze. zaczynam jutro. ale to jeszcze nie aż takie straszne jak to, że o 6 rano...
jutro się upiję (no może nie upiję, ale wypiję piwo). z Pięknym. jak taka rzecz się zdarza trzeba oblać inaczej przyniesie pecha..
No więc nadszedł czas zmian. czy na lepsze? nie wiem.na pewno finansowo:) na lepsze..
życzę sobie sczęścia w pracy. i żebym często z Pięknym pracował, nie będę się nudził...